Los rzucił mi wyzwanie rękawiczką Schillera
I patrzę, gdzie leży Laura dziewica, a kwietne jej lica
Co w naszym świecie szukają pożądania
Pisanego rozwartym kielichem ust, tchną niepowtarzalny blask
Surowych zim dalekiej północy wprost w ramiona
Złotookich młodzieńców, co zagubieni w ciemnym pokoju
Szukają swego „ja” w ryku samochodowych silników.
Choć nikt nie wie dlaczego, zatraceni w kosmosie
Samotni niczym ślepcy na przejściu dla pieszych
Drżymy na deszczu nieruchomo nadstawiając drugi policzek.
Taki jest nasz plan – codzienność pielęgnacji zagubienia
We wszechwładnych uliczkach po których wiedzie nas CZAS.
Los odebrał mi złudzenia ... no, może nie ostatecznie
Gdzieś bowiem jeszcze tli się nadzieja na spełnienia
Życzeń małego synka, którego przeraża ciemny pokój
Skrzypiące drzwi szafy z ubraniami i nie domknięte okno tuż ...
Czyste marzenia pozostaną nam samotnym na szlaku orlich gniazd
Tam, gdzie kamienne zamki dawnych Piastów przysnęły wśród gór ...
Nic więcej nie mogę zobaczyć, donikąd nadążyć za zmianami w życiu
Słyszę głosy w ciemnościach. Nie ukryję się pomiędzy lub głębiej.
Wieluń, Zajazd Boryna, 27.09.2000 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz