czwartek, 30 lipca 2009

„jasny dzień głosowania”

Słowem wspomniawszy cichym dawne Polaków dzieje, obudziłem

Duchy Obodrzyców zepchnięte w głębokie czeluście lasów Brandenburgii

Skąd oni przybyli, kto zniweczył wszystkie plany narodów

Co białymi plamami są na naszym sumieniu – nie sposób odszukać odpowiedzi

W czasach zamierzchłych, a każdy, co sięga pamięcią,

Wyłącznie pierś wypina w nadziei na nieskończone laury cezarów.

Dlaczego? Och – to zwykła próżność budzi tajemne moce

Co ludźmi potrząsają niczym liśćmi na wietrze.

Kandydaci do naszych wyśnionych foteli bujanych

Niosą ze sobą wołanie o świadome spojrzenie na obietnice.

Jakie? Czy ważny jest rodzaj zadanej śmierci, jeśli nie ma

Przed nią ratunku !? Kwestią czasu jest tylko westchnienie nieśmiertelności

Sieradz, 03.10.2000 r.

poniedziałek, 27 lipca 2009

„can’t live beyond you... z dedykacją"

Wypchnięty poza nawias tego świata

Pielęgnuję swój wyrok... Uśmiech??!

A cóż to takiego, dni tak przebrzydłe

Skazany na celę bez okien, gdzie żyć kazano nam

Bezszelestnie jak ćma

Sześć na sześć... stojąc podtrzymuję zdrętwiałe ciało

Rzemieniem wbitym w pomarszczone dłonie.

Lepiej tak trwać, niżeli z czwartego piętra

Gnać w dół, na łeb, na szyję ...

Do tego prowadzi rozpacz i zwątpienie ... do tego ...

Bez ciebie ... noc jest jedynie

Przeklętym podróżnym u bram świtu ...

Poznań, 01.08.1995 r.

“… open your eyes… into everything”

Tykam, tik – tak,

cay czas marząc o wytchnieniu

Śnię, chrap – chrap,

pomrukując przez sen wyczekująco.

Znikam, szur – szur,

zza węgła wypatrując zamglonych postaci

Wracam, puk – puk,

Syn marnotrawny – oto ja !

Września, 26.10.2005 r.

czwartek, 9 lipca 2009

„ciemny pokój”

Los rzucił mi wyzwanie rękawiczką Schillera

I patrzę, gdzie leży Laura dziewica, a kwietne jej lica

Co w naszym świecie szukają pożądania

Pisanego rozwartym kielichem ust, tchną niepowtarzalny blask

Surowych zim dalekiej północy wprost w ramiona

Złotookich młodzieńców, co zagubieni w ciemnym pokoju

Szukają swego „ja” w ryku samochodowych silników.

Choć nikt nie wie dlaczego, zatraceni w kosmosie

Samotni niczym ślepcy na przejściu dla pieszych

Drżymy na deszczu nieruchomo nadstawiając drugi policzek.

Taki jest nasz plan – codzienność pielęgnacji zagubienia

We wszechwładnych uliczkach po których wiedzie nas CZAS.

Los odebrał mi złudzenia ... no, może nie ostatecznie

Gdzieś bowiem jeszcze tli się nadzieja na spełnienia

Życzeń małego synka, którego przeraża ciemny pokój

Skrzypiące drzwi szafy z ubraniami i nie domknięte okno tuż ...

Czyste marzenia pozostaną nam samotnym na szlaku orlich gniazd

Tam, gdzie kamienne zamki dawnych Piastów przysnęły wśród gór ...

Nic więcej nie mogę zobaczyć, donikąd nadążyć za zmianami w życiu

Słyszę głosy w ciemnościach. Nie ukryję się pomiędzy lub głębiej.

Słyszę te głosy ... IDĄ PO MNIEEEEEeeee .......

Wieluń, Zajazd Boryna, 27.09.2000 r.

„życzenie [haiku]”

Gdziekolwiek – tylko nie tu ...

Z kimkolwiek – tylko nie z nim ...

Pomalować życie na ten sam kolor ...

Poznań, 27.07.1995 r.

niedziela, 5 lipca 2009

„kilka prawd ... (w czasie burzy)”

Serce pełne cudów – oto główna wiadomość.

Dzielę się z tobą nadchodzącym krokiem skrytobójcy,

Po płonącym dniu szukam wytchnienia.

Dokąd nas gna deszcz ten niezdecydowany,

A za oknem szemrzący po parapetach betonowych bunkrów,

W których ciała nasze zesłano na ponurą wegetację ...

Jeśli nie dojrzałeś jeszcze nadziei,

Poprzez kurz wzniecony kopytami galopujących koni.

Jeśli nie zmierził cię jeszcze beduiński szlak,

Po którym przyszło nam kroczyć licząc krople potu.

Jeżeli ... Cokolwiek ... Z kimkolwiek ...

Serce mając pełne wytrwałości gorącej,

Nieustępliwej ... nicości, co jest czymś więcej,

Niżeli krwawą pustką i bólem nieustającym po zawale ...

Młodzieńcze !!! Lepiej żyj – granica to czterdziestka,

A tobie już bliżej niż dalej ...
10.07.1995

piątek, 3 lipca 2009

romans (Anastazja Pietrowna)

Który to język ludzki przepowiedzieć może

I jako to gładka w skrytości ducha kobieta milcząca

Co tylko słucha nastrojów naszych wypowiadanych niezgorzej

„your lost”

Uśmiech niechaj będzie nam sygnałem,

Że czarna pustka przestrzeni kosmicznej

Wiedzie swoje zagubione dzieci ku tym światom,

Gdzie drzemie nieskazitelna biel Bożej niewinności.

Tnę nie zapisaną jeszcze dotąd kartkę równym pasmem liter,

Ciągiem nieskończonym słów i zaklęć ... szeptanych

Od poniedziałku aż do piątku, tam tydzień gna,

Aby przez sobotę i niedzielny wieczór odzyskać siły i złapać oddech.

Uśmiech będzie jedynym niemożliwym celem,

Odległą konstelacją, prawem nie odkrytym jeszcze ...

Czymkolwiek ... , Gdziekolwiek ..., Daleko, daleko stąd,

Niech św. Mikołaj spełni wreszcie marzenia pisane skrycie

Płaczliwym atramentem na parapecie ...

09.07.1995

środa, 1 lipca 2009

"ponad"

Ponad wszelką wątpliwość składamy swoją wiarę

W wersety modlitwy – słowo do słowa.

Dźwięczące kamienie rzucone między kryształy.

Do zapamiętania pozostawiono tę chwilę, gdy umieraliśmy

W płomieniach Warszawy, a z nieba zabijała nas wbita

W krzyżowe ramy pogarda dla Londynu, Paryża i Moskwy.

Zgniatały nam ciała walące się mury katedry w Coventry

I krzyczał do interkomu trafiony w płuca strzelec

Z sąsiedniej „Fortecy” nad Dreznem ...

Ponad wszystko pozostaje niezmienny ludzki los.

Gdzie będziesz – gdy skreślą cię z ziemskich rejestrów ?

Gdzie będziesz – po tylu latach od bolesnych narodzin ?

Gdzie będziesz – no powiedz ... gdzie... ???!

05.07.1995